W robocie, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Czwartek, 18 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Zmianę zaczynam późno bo o 14. W drodze do pracy delikatnie mrzy, gdy do niej dojeżdżam jestem nieco wilgotny, ale bez dramatu. Pół godziny później wyjeżdżam na pierwszy wyjazdu i spada na mnie wodospad deszczu, wyglądam jakbym wpadł z rowerem do jeziora. Wracam na bazę, otwieram moją magiczną szafkę, wyciągam suche rajtuzopodobne spodnie kolarskie przylegające do nóg, na to wrzucam spodnie przeciwdeszczowe oraz ubieram kurtkę przeciwdeszczową:D I mógłbym się śmiać z deszczu...gdyby tylko nie jedno niedopracowanie - impregnowane buty z nubuku, które wpuściły wodę do środka niczym gospodarz oczekiwanych gości na mieszkanie. Podczas jazdy mam wrażenie jakby moje stopy były rybami w akwarium.
Najbliższy zakup: Porządne, nieprzemakalne(oby w praktyce) buty zimowe. Takie,żeby od razu na wypady górskie się nadawały.
Woda leje się z nieba przez kilka h, ale pomimo tego ruch jest nieznaczny - dość dziwne zjawisko..normalnie jak się tylko pojawi kilka kropel lecących z nieba to wszyscy bunkrują się w domach i wzywają pogotowie kulinarne czyli nas. A tu lipa.
O 22 kończę jazdę z niewielkim przebiegiem, ale za to sporym przemoczeniem;) A ponoć duzi cłopcy się nie moczą..

Dojazd do pracy w okolice wylotówki na Olkusz i come back potem.

Środa, 17 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Szosóweczką pomyka się jakby miała własny napęd. Coraz bardziej myślę o przerobieniu jej na w pół turystyczyną maszyną na kilkudniowe wypady - mam już błotnik i bagażnik montowany do sztycy:D Do tego mostek + 17st. zamiast obecnego o nachyleniu 0 stopni i przekręcenie nieco kiery do góry i można śmigać:) Mam też sztycę amortyzowaną rock shoxa o wadze 410gram:) Ewentualnie można zmienić też gumki z 23 na 25mm...i mam coś co po trochu przypomina rower szlakowy, cyclocross oraz przełajówkę :D I można rąbać po 200km dzień w dzień;)

Dojazd do pracy w okolice wylotówki na Olkusz i come back potem.

Poniedziałek, 15 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Rano podbijam na rowerze do szkoły mamy i podrzucam na lekcję dziennik, który zabrala do domu jako wychowawca.
W drodze powrotnej zahaczam o lidla, okazuje się,że czekolady shogetten będące na promocji już dawno znikły..szkoda, bo są dobre..dodają energii na rowerze i poprawiają humor..:]
W drodze powrotnej wyprzedzam dwa autobusy :) Niewątpliwie poprawia mi to humor :D

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Niedziela, 14 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dziś rekreacyjna zmiana, tylko 6h jazdy, bo chciałem mieć wolny wieczór oraz móc wstać wcześnie rano next dzion do drugiej pracy.
Wiatr jakby wydawał się miej męczący, chyba osłabł, choć jego siłę poczułem podczas powrotu gdy napędzał mnie niczym woda młyn. Przegoniłem dwa tramwaje i zdążyłem wpłacić na pl centralnym kasę do banku zanim przyjechał pierwszy wyprzedzony przeze mnie.
Dystans całkiem pzyjemny jak na tak krótką zmianę, jest to zasługa samych dalszych kursów jakie mi się dziś przytrafiały.

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Sobota, 13 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Rano piździelczy wiatr w ryło, nieźle się namachałem, żeby dojechać do pracy, wyprzedził mnie nawet tramwaj(sick!), po prostu wstyd :]

Rano mizerny ruch, potem ruch w ogóle zanikł, dopiero wieczorem coś się rusza. Ale i tak coś tam kilosów udało się wyjeździć dzięki całodziennej zmianie.
Ogólnie to silny wiatr szalał cały dzion, zresztą ten stan utrzymuje się od kilku dni, halny z góry do nas zawitał.

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Czwartek, 11 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dziś ruch całkiem dobry, ale spodziewaliśmy się znacznie większego i na zmianie było wielu kierowców w skutek czego na jednego nie przypadła zbyt duża ilość kursów. Poza tym dzisiaj tylko 9h :) " Tylko" bo zmiana u nas wynosi nawet 13h a w pt i sb 14h, przy czym jedna godzina to sprzątanie lokalu po zamknięciu.

Pod wieczór zrobiło się chłodnawo - może w końcu zimny front nadciąga? Wtedy sypałyby się kursy aż miło..^^ I kiloski bym nabijał i portfel kapuchą też bym nabijał :D

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Środa, 10 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Rano znowu łapię gumę - jakaś klątka przebitej dętki? może mam gdzieś zadartą obręcz..opona na pewno jest czysta. Trzeba będzie wsadzić jakieś marathonki w końcu i do MTB i będzie spokój. W trekkingu odkąd mam XR nie złapałem ani jednej gumy pomimo jazdy pod sakwami przez ponad miesiąc.
Ruch stosunkowo mały.

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Niedziela, 7 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Rano kilka załatwień na mieście. Potem road to work.
W trakcie jazdy do pracy dokonałem ciekawej obserwacji, mianowicie na mojej przedniej oponie pojawił się bąbel. Początkowo myślałem, że może moja opona została użądlona bądź dostała uczulenie, wnikliwa diagnoza problemu wykazała jednak, że opona przetarła się z boku i dętka przez nią wygląda niczym pies z jadącego samochodu, ciesząc się widokami. Ja niestety nie współodczuwałem tej radości.
po dotarciu do pracy pożyczyłem z MTBa kucharza całe przednie koło i podmieniłem z moim. Ten zabieg pozwolił mi jeździć tylko przez 4h bo potem ów kulinarny artysta kończył pracę i musiałem się rozstać z moim kółkiem zastępczym. W skutek sabotażu przeprowadzonego przez kucharza musiałem odpuścić pracę tego dnia. Do domu dowlekłem się powolnym i ociężałym szynowozem ze stajnii MPK.

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Sobota, 6 listopada 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Miasto
Pierwsza setka w tym sezonie zimowym! Teraz będzie się to zdarzało chyba coraz częściej - w zależności od ilości godzin w pracy.
Wczoraj było niemiłosiernie wietrznie, momentami boczny wiatr targał mną jak kukiełką w jego przedstawieniu. Na płaskim odcinku czołowa ściana wiatru potrafiła zbić mi prędkość z 35km/h na 15km/h, czyli odczucie jakbym prawie stanął w miejscu. Po drodze do pracy uczepiam się jakiegoś kolarza na dwóch kilosach i pomimo czołowego wiatru ciśniemy na MTB ponad 30km/h! Respekt dla niego ;) Dzięki niemu nie spóźniłem się do pracy, hehe.

Niestety pod wieczór zaczyna kropić i bardzo szybko robi się dość niebezpiecznie, widoczność jest ograniczona w deszczowych ciemnościach a nawierzchnia śliska. Jakiś zawieszony taryfiarz wjeżdża mi w dupę, ale na tyle lekko, że nic mi się nie dzieje i rzucam mu elektryzujące spojrzenie i kurwuje na niego, ale jadę dalej bo nie chce mi się z nim użerać, nie mam na to siły. Zresztą nawet koło się nie scentrowało, inaczej bym go zastraszył pałami i ściągnął z niego jakiś haracz na naprawę. Ale szkoda było nerwów.

W nocy, po powrocie do domu, otwieram fanty z allegro, które do mnie doszły - używana korba XT do trekkinga,prawie nowa kaseta i łańcuch LX, manetki SLX jak nowe i tuningowane hample AVID SL. Wszystko w świetnym i oczekiwanym stanie. Części posłużą do budowy nowego trekkinga, bardziej usportowionego niż dotychczasowy.