Wpisy archiwalne w kategorii

Miasto

Dystans całkowity:22371.22 km (w terenie 5.00 km; 0.02%)
Czas w ruchu:146:11
Średnia prędkość:22.80 km/h
Maksymalna prędkość:55.00 km/h
Liczba aktywności:418
Średnio na aktywność:53.52 km i 2h 00m
Więcej statystyk

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Sobota, 13 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Rano piździelczy wiatr w ryło, nieźle się namachałem, żeby dojechać do pracy, wyprzedził mnie nawet tramwaj(sick!), po prostu wstyd :]

Rano mizerny ruch, potem ruch w ogóle zanikł, dopiero wieczorem coś się rusza. Ale i tak coś tam kilosów udało się wyjeździć dzięki całodziennej zmianie.
Ogólnie to silny wiatr szalał cały dzion, zresztą ten stan utrzymuje się od kilku dni, halny z góry do nas zawitał.

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Czwartek, 11 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dziś ruch całkiem dobry, ale spodziewaliśmy się znacznie większego i na zmianie było wielu kierowców w skutek czego na jednego nie przypadła zbyt duża ilość kursów. Poza tym dzisiaj tylko 9h :) " Tylko" bo zmiana u nas wynosi nawet 13h a w pt i sb 14h, przy czym jedna godzina to sprzątanie lokalu po zamknięciu.

Pod wieczór zrobiło się chłodnawo - może w końcu zimny front nadciąga? Wtedy sypałyby się kursy aż miło..^^ I kiloski bym nabijał i portfel kapuchą też bym nabijał :D

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Środa, 10 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Rano znowu łapię gumę - jakaś klątka przebitej dętki? może mam gdzieś zadartą obręcz..opona na pewno jest czysta. Trzeba będzie wsadzić jakieś marathonki w końcu i do MTB i będzie spokój. W trekkingu odkąd mam XR nie złapałem ani jednej gumy pomimo jazdy pod sakwami przez ponad miesiąc.
Ruch stosunkowo mały.

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Niedziela, 7 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Rano kilka załatwień na mieście. Potem road to work.
W trakcie jazdy do pracy dokonałem ciekawej obserwacji, mianowicie na mojej przedniej oponie pojawił się bąbel. Początkowo myślałem, że może moja opona została użądlona bądź dostała uczulenie, wnikliwa diagnoza problemu wykazała jednak, że opona przetarła się z boku i dętka przez nią wygląda niczym pies z jadącego samochodu, ciesząc się widokami. Ja niestety nie współodczuwałem tej radości.
po dotarciu do pracy pożyczyłem z MTBa kucharza całe przednie koło i podmieniłem z moim. Ten zabieg pozwolił mi jeździć tylko przez 4h bo potem ów kulinarny artysta kończył pracę i musiałem się rozstać z moim kółkiem zastępczym. W skutek sabotażu przeprowadzonego przez kucharza musiałem odpuścić pracę tego dnia. Do domu dowlekłem się powolnym i ociężałym szynowozem ze stajnii MPK.

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Sobota, 6 listopada 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Miasto
Pierwsza setka w tym sezonie zimowym! Teraz będzie się to zdarzało chyba coraz częściej - w zależności od ilości godzin w pracy.
Wczoraj było niemiłosiernie wietrznie, momentami boczny wiatr targał mną jak kukiełką w jego przedstawieniu. Na płaskim odcinku czołowa ściana wiatru potrafiła zbić mi prędkość z 35km/h na 15km/h, czyli odczucie jakbym prawie stanął w miejscu. Po drodze do pracy uczepiam się jakiegoś kolarza na dwóch kilosach i pomimo czołowego wiatru ciśniemy na MTB ponad 30km/h! Respekt dla niego ;) Dzięki niemu nie spóźniłem się do pracy, hehe.

Niestety pod wieczór zaczyna kropić i bardzo szybko robi się dość niebezpiecznie, widoczność jest ograniczona w deszczowych ciemnościach a nawierzchnia śliska. Jakiś zawieszony taryfiarz wjeżdża mi w dupę, ale na tyle lekko, że nic mi się nie dzieje i rzucam mu elektryzujące spojrzenie i kurwuje na niego, ale jadę dalej bo nie chce mi się z nim użerać, nie mam na to siły. Zresztą nawet koło się nie scentrowało, inaczej bym go zastraszył pałami i ściągnął z niego jakiś haracz na naprawę. Ale szkoda było nerwów.

W nocy, po powrocie do domu, otwieram fanty z allegro, które do mnie doszły - używana korba XT do trekkinga,prawie nowa kaseta i łańcuch LX, manetki SLX jak nowe i tuningowane hample AVID SL. Wszystko w świetnym i oczekiwanym stanie. Części posłużą do budowy nowego trekkinga, bardziej usportowionego niż dotychczasowy.

Po mieście na szosie

Piątek, 5 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dzisiaj tyle co po mieście wymienić wadliwą wagę( do ważenia części rowerowych of course) oraz potem do przyszłego mieszkania mamy, które obecnie remontuje

Do centrum i z powrotem

Czwartek, 4 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dziś byłem na zastępstwie w innej placów, więc tylko tyle pojeździłem co do śródmieścia i come back. Powrót odbył się z wiatrem w plecy, czułem się jak żaglówka pchana przez wiatr:D

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Środa, 3 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Rano podbiłem do Kuby Sikorskiego, nabyłem od niego jego starą centrownicę oraz bagażnik Topeaka mocowany do sztycy podsiodłowej, będę go używał podczas dwudniowych wypadów na kolarzówce, myślę, że zda egzamin. Trzeba się jeszcze tylko doposażyć w jakąś torbę na ten bagażnik. Potem pomknąłem do pracy, po południu niewiele się działo, wieczorem się nieco ruszyło. W drodze powrotnej, pomimo moich nadziej, nie natknąłem się na nocny i nie miałem okazji znów się z nim zmierzyć;)

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Wtorek, 2 listopada 2010 · Komentarze(1)
Kategoria Miasto
Rano okazało się,że mam kapcia na tylnym kole i skończyły mi się łatki. Ponieważ po znajomości mam w centrum w jednym serwisie nowe dętki po 5 zeta to i tak stwierdziłem,że nie ma sensu łatać tej gumy, wrzuciłem rower do trama, wysiadłem w centrum, zakupiłem i podmieniłem na miejscu dętkę i pojechałem do roboty. Ruchu nie było praktycznie w ogóle a poza tym byłem w pracy wyjątkowo krótko bo tylko 7h. Może i lepiej,że nic się nie działo bo czułem się niemrawo. Jutro może uda się coś powalczyć. Ale wątpię bo zrobiło się ciepło again i ludki wychodzą ze swoich nor na spacery i jedzą na mieście.
W drodze powrotnej mm delikatny wietrzyk w plecy więc sobie sunę powyżej 30km/h, doganiam mojego odwiecznego rywala na mojej trasie praca-dom, dom - praca, czyli tramwaj, tym razem linii 10, dość łatwo go wyprzedzam i łapię jeszcze tram 15tkę, która chwili się opiera zmuszając mnie do rozbujania się do 45km/h po czym przegrywa starcie;) Na plac centralny dojeżdżam z wynikiem 2:0 w boju z szynowymi blaszakami ^^

W pracy, czyli rozwożąc pizzę krakowskimi uliczkami

Poniedziałek, 1 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dzisiaj ruch niewielki, ale, że było nas tylko trzech na zmianie to nawet cosik pojeździliśmy:)
Rano podskoczyłem na cmentarz na grób babci, więc w tych 90km jest też wykręcone poranne 6km:) Kilosik do kiloska...i zbiera się dystansik ^^

Zbliżam się do 15 000 km z każdym dniem.