W drodze powrotnej dopada mnie jakieś dziwne osłabienie, ledwo co jadę, mam nadzieję,że to jedynie wpływ alku i ogólnego zmęczenia bo taka słabość źle by wróżyła dzisiejszemu wypadowi w góry na rowerze.
W pierwszą stronę wiatr w plecy, przeciętna prędkość 35 -40km/h, z powrotem nieco gorzej, szczególnie,że miałem na sakwach położoną w poprzek wielką donicę o szerokości 80 cm, więc jeszcze wystawała poza sakwy całkiem dużo:) Ludzie się patrzyli tak zdziwieni, że zastanawiałem się czy za chwilę ktoś nie nakręci filmiku na youtube. Zobaczyliby co w Indiach wyczyniają rowerzyści to by się dopiero zdziwili :)
W okolicy małego rynku eksplodowała mi tylna dętka. Miała jakąś małą dziurę już wcześniej bo bardzo powoli schodziło mi co jakiś czas powietrze, rano nabiłem dętkę do 5 atmosfer...i rozerwało ją w miejscu tej dziury :] Z pracy nici, come back tramwajką.
W pierwszą stronę jadę leniwie, jakiś taki mam humor, że nie chce mi się śpieszyć i jadę sobie na chilloucie. W drodze powrotnej napotykam kolarza na pomarańczowej szosówce, nieco retro, na hamulcach miche. Ruszam szybciej na światłach i widząc,że siada mi na kole, dociskam tempo, po pewnym czasie wyprzedza mnie, podpczepiam się pod niego i lecimy 40-45km/h. Na podjeździe na wiadukt przy aleji 29 listopada oskakuje mi - jednak szosa to nie to co trekking z dwoma sakwami po bokach, ale na zjeździe z wiaduktu ewidentnie czeka na mnie i pozwala się dogonić i podczepić nadal. Ten bardzo życzliwy gest zostaje doceniony przeze mnie. Potem jedziemy chwilę obok siebie i gadamy ze sobą pomimo protestów pajaców z samochodów(są 3 pasy a my zajmujemy jeden a ruch nie jest duży) . Okazuje się,że jest z Rząski i jedzie do panny z centrum C(obok mnie), posiada też trekkinga i kiedyś jeździł na tygodniowe wyprawy. Niesety nie ma bikestats, ale gdyby ktoś znał człowieka to proszę pozdrowić ;)
Rower i przygoda to moje dwa największe zamiłowania. Z tych dwóch pasji zrodziła się jedna - turystyka rowerowa. Dojedziesz wszędzie, zatrzymasz się wszędzie i nie jesteś niczym ograniczony. Doznajesz, doświadczasz i odczuwasz całą naturę, piękno widoków, szmer potoku, szum liści i łopot bocianich skrzydeł. Wszędzie możesz przystanąć, porozmawiać z miejscowymi, zaczerpnąć języka, dowiedzieć się coś ciekawego, nauczyć się coś przydatnego czy też po prostu poznać daną kulturę i lokalne zwyczaje.
Rower to wolność i ogromne możliwości. Rower to też wyzwanie. I dlatego jeżdzę:)