Do Grillownii i Chilloutowni
Czwartek, 31 marca 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Wczoraj wskoczyłem wreszcie na swego nowego rumaka, w którym w końcu poustawiałem wszystko jak trzeba. Pretekstem było zaproszenie kumpla na męskiego grilla we dwójkę w jego miejscówce - przed domkiem:)
Jak tylko wyjechałem z domu, okazało się,że z łańcuchem nadal dzieją się dziwne rzeczy pomimo,że podmieniłem sramowską spinkę 9rz na shimanowską..a myślałem,że to spinka jest winna zaczepianiu się na kółeczkach przerzutki i przez to szarpie mi całą przerzutkę naciągając wózek do przodu. Moje pomysły na przyczynę tego zjawiska się wyczerpały, więc udałem się do mud-serwisu, chłopak z obsługi od razu wiedział o co come on, dobrze znał temat i na miejscu zaradził problemowi, przy okazji wypytałem go o taką sytuację i jej zaradzanie, za co na końcu skasował mnie ciut więcej niż za samą usługę, żartując, że "cenna wiedza została przekazana". Jak najbardziej się z tym zgodziłem - w końcu wiedza kosztuje, a to czego się dowiedziałem faktycznie jest dość cenną wiedzą, bo sam nigdy bym nie wpadł na odkrycie takiego źrodła problemu;) Zdradzę tylko,że wszystkiemu winny był środkowy przedni blat i że zdarza się to dość często w silnie eksploatowanych napędach. A moja obecna korba XT w Łowcy Wiatru już była przeze mnie wcześniej katowana.
Z serwisu jadę do Wojtka. Wreszcie mogę w pełni rozwinąć skrzydła Łowcy. Rower jedzie lekko i przyjemnie. Zdaje się w sumie sam jechać. Lekkie kółka, na w pół szosowe, na w pół trekkingowe skutkują dobrym przyspieszeniem, nawet na największym przednim blacie, którego nie zmieniam zatrzymując się na światłach. Jedynym przeszkadzającym mi mankamentem jest szeroka kierka - przyzwyczajony jestem do wąziutkiej w limonce, ale w turystyce potrzebna jest szersza jednak dla wygody oraz montażu różnego osprzętu. Kiera w Łowcy i tak została przeze mnie przycięta z 56 na 52 cm. Muszę zamontować jakąś lemondkę i będzie ok. Zresztą dyskomfort w związku z szerszym ułożeniem dłoni minie na pewno po kilku h jazdy - gdy przyzwyczaję się do innej pozycji.
U Wojtusia witamy wiosnę w pięknym stylu, muza w ogrodzie, kiełbaski i cebula na grillu,banany posypane cukrem waniliowym(rozkosz) też na grillu, frytki w misce, browar w kufelku i słońce pod nami a my bez koszulek:) Łyknąłem dwa piwka, potem odczekałem ok 2-3h i grubo po 20 wyjechałem dopiero do domu. Ok 21 dojechałem pod blok i stwierdziłem,że jadę pokręcić jeszcze w moje ulubione, pobliskie miejsce - nad zalew nowohucki. Lubię tam jeździć w kółko...bo nie muszę stawać na żadnych światłach, zatrzymywać się przed samochodami ani śledzić ruchu ulicznego, jedynie co jakiś czas wymijam biegających/spacerujących w koło zalewu. Mogę więc sobie beztrosko rozmyślać nad wieloma sprawami nie skupiając się na drodze, którą znam na pamięć. Ponadto to bardzo przyjemne miejsce dla mnie. No i widok ślicznych, wysportowanych dziewczyn które się tam joggingują - coś pięknego;)
Węższy obwód wokół zalewu wynosi 1300m, jadąc szerszym pierścieniem wykręca się 1500m. To miejsce to taka moja chilloutownia, coś w rodzaju samotni w której oddaje się swoim myślom a nogi same kręcą.
Jak tylko wyjechałem z domu, okazało się,że z łańcuchem nadal dzieją się dziwne rzeczy pomimo,że podmieniłem sramowską spinkę 9rz na shimanowską..a myślałem,że to spinka jest winna zaczepianiu się na kółeczkach przerzutki i przez to szarpie mi całą przerzutkę naciągając wózek do przodu. Moje pomysły na przyczynę tego zjawiska się wyczerpały, więc udałem się do mud-serwisu, chłopak z obsługi od razu wiedział o co come on, dobrze znał temat i na miejscu zaradził problemowi, przy okazji wypytałem go o taką sytuację i jej zaradzanie, za co na końcu skasował mnie ciut więcej niż za samą usługę, żartując, że "cenna wiedza została przekazana". Jak najbardziej się z tym zgodziłem - w końcu wiedza kosztuje, a to czego się dowiedziałem faktycznie jest dość cenną wiedzą, bo sam nigdy bym nie wpadł na odkrycie takiego źrodła problemu;) Zdradzę tylko,że wszystkiemu winny był środkowy przedni blat i że zdarza się to dość często w silnie eksploatowanych napędach. A moja obecna korba XT w Łowcy Wiatru już była przeze mnie wcześniej katowana.
Z serwisu jadę do Wojtka. Wreszcie mogę w pełni rozwinąć skrzydła Łowcy. Rower jedzie lekko i przyjemnie. Zdaje się w sumie sam jechać. Lekkie kółka, na w pół szosowe, na w pół trekkingowe skutkują dobrym przyspieszeniem, nawet na największym przednim blacie, którego nie zmieniam zatrzymując się na światłach. Jedynym przeszkadzającym mi mankamentem jest szeroka kierka - przyzwyczajony jestem do wąziutkiej w limonce, ale w turystyce potrzebna jest szersza jednak dla wygody oraz montażu różnego osprzętu. Kiera w Łowcy i tak została przeze mnie przycięta z 56 na 52 cm. Muszę zamontować jakąś lemondkę i będzie ok. Zresztą dyskomfort w związku z szerszym ułożeniem dłoni minie na pewno po kilku h jazdy - gdy przyzwyczaję się do innej pozycji.
U Wojtusia witamy wiosnę w pięknym stylu, muza w ogrodzie, kiełbaski i cebula na grillu,banany posypane cukrem waniliowym(rozkosz) też na grillu, frytki w misce, browar w kufelku i słońce pod nami a my bez koszulek:) Łyknąłem dwa piwka, potem odczekałem ok 2-3h i grubo po 20 wyjechałem dopiero do domu. Ok 21 dojechałem pod blok i stwierdziłem,że jadę pokręcić jeszcze w moje ulubione, pobliskie miejsce - nad zalew nowohucki. Lubię tam jeździć w kółko...bo nie muszę stawać na żadnych światłach, zatrzymywać się przed samochodami ani śledzić ruchu ulicznego, jedynie co jakiś czas wymijam biegających/spacerujących w koło zalewu. Mogę więc sobie beztrosko rozmyślać nad wieloma sprawami nie skupiając się na drodze, którą znam na pamięć. Ponadto to bardzo przyjemne miejsce dla mnie. No i widok ślicznych, wysportowanych dziewczyn które się tam joggingują - coś pięknego;)
Węższy obwód wokół zalewu wynosi 1300m, jadąc szerszym pierścieniem wykręca się 1500m. To miejsce to taka moja chilloutownia, coś w rodzaju samotni w której oddaje się swoim myślom a nogi same kręcą.