Dystans całkowity: | 1093.89 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 17 |
Średnio na aktywność: | 64.35 km |
Więcej statystyk |
Rano mizerny ruch, niewiele się działo, pojawiały się jakieś sporadyczne wyjazdy. Wieczorem nagle nas zasypało zamówieniami i przez 3h mieliśmy niezły hardcore, ale drogi były puste i fajnie się latało poprzez miasto.
W drodze powrotnej jadę nieco na około bo mam ochotę sobie jeszcze pojeździć na bajku.
Finalny wynik 90 kilometrów całkiem zadowalający. Znów idzie zima, więc i dzienny dystans się podnosi! W styczniu pewnie znowu uplasuje się na pierwszym miejscu na BS :)
Na razie chcę dobić do 15 000 km w tym roku.
Dziś ruch znacznie mniejszy niż w ostatnie dni, po południu praktycznie nic się nie dzieje, siedzę na placówce i z nudów kroję cebulę. Wieczorem się rusza i ostatecznie udaje się machnąć 20 kursów.
W drodze powrotnej, gdy tylko wjeżdżam na rondo mogilskie, dogania mnie nocny autobus 601. Od dawna się zastanawiałem czy w starciu z nocnym miałbym na rowerze jakiekolwiek szanse, w końcu nocny leci dość zdrowo do przodu, rzadko staje, ruch na drodze jest praktycznie zerowy, światła rzadko go zatrzymują..Więc stwierdziłem,że skorzystam z okazji i podejmę wyzwanie. W sumie od ronda mogilskiego aż do ronda czyżyńskiego ( ok 5km prostej drogi) idziemy łeb w łeb, co rusz któryś z nas wymija drugiego..na wysokości parku AWF-u udaje mi się nawet odskoczyć spory kawałek, ale, że tamtejszy odcinek jest nieco pod górę i moja prędkość z 35km/h spada do 27km/h to moja radość nie trwa długo i rozpędzony do jakichś sześciu paczek nocny bez trudu mnie wymija. Na szczęście dopadam go pomiędzy AWFem a Czyżynami, jednak potem udaje mu się śmignąć przez rondo przed czerwonym światłem, które mnie zatrzymuje:/ W sumie olał bym je, ale w koło były samochody.
Na placu centralnym prawie go doganiam, brakuje mi jakieś 100 metrów, po czym odpuszczam i jadę do wpłatomatu wpłacić dzisiejszy zarobek :)
Podsumuwując..myślę,że można uznać remis jako wynik tej potyczki.
Kiedyś muszę się zmierzyć z nocnym jak będę na szosie albo chociaż na trekkingu..albo przynajmniej będę miał węższe gumy w MTB a nie takie traktorowate jak teraz ;) Tak czy siak miło się zaskoczyłem nie przegrywając z ktretensem w starciu z nocnym:D
Dżajancik otrzymał nowego przedniego kapcia, poprzedni się przytarł od źle ustawionego klocka hamulcowego, więc musiałem podmieć gumę, niestety w domu miałem tylko szeroką górską gumę i teraz się męczę na niej po mieście :] Ale nie ma sensu jej obecnie zmieniać bo i tak za jakiś tydzień zacznę jeździć na składanym przeze mnie singlu miejskim. A MTB będzie awaryjnie służył po mieście w zimie, więc szeroka guma będzie na śniegi jak znalazł.
Dziś ruch mniejszy, odbyłem 26 kursów, ale jak na to, że zacząłem 2h później niż ostatnio to i tak nieźle:) Niestety z tego co widzę, w tym roku 15 000km pozostanie dla mnie chyba nieosiągalne, choć na pewno znacząco się zbliżę do tego dystansu. Żeby dobić do 15k musiałbym dokręcać kilosy poza robotą a na to ani czasu ani sił nie ma, po pracy muszę się regenerować. Poza tym nic na siłę. To tylko zabawa:)
Szok! W drodze powrotnej do domu na moim liczniku pojawia się ponad 100km:) Jest to wynikiem dużego ruchu wywołanego sporą ilością promocji oraz niską temperaturą zaganiającą ludzi do domów:D Dzięki temu udaje mi się machnąć 37 kursów jednego dnia:P W rezultacie podczas samej pracy przejeżdżam ponad 80km a z dojazdem z/do domu wychodzi ponad 100:) Oby tak dalej! Rozpoczynamy sezon zimowy:D