Tyniec przed pracą oraz 4 napotkania znajomych bikerów:)

Niedziela, 13 lutego 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Rano pięknie świeci słońce i pomimo ujemnej temperatury jest istnie wiosennie, więc nie chcąc tracić tak pięknej pogody, decyduje się zawitać w Tyńcu u Benedyktynów, wszakże jest niedziela, więc do kościoła można zajrzeć:)

Jadę bulwarami wiślanymi, mam wiaterek w plecy, nie śpieszę się, jadę rekreacyjnie i podziwiam świat. Po drodze, w okolicy mostu grunwaldzkiego cykam kilka fotek Wawelu, nieba, limonki na tle Wawelu oraz uwieczniam swoje ciekawe odbicie w szybie, na którym widać trzy moje sylwetki, nieco poprzesuwane względem siebie. Niestety na razie mam problem z założeniem konta na bikephoto, wygenerowane hasła nie działają..ale może jakoś potem dodam te fotty i te zrobione później.

Po obfotografowaniu świata, ruszam dalej przed siebie bulwarami, na ogonie siada mi dwóch gości w strojach pro - zastanawiam się po co im one i dochodzę do wniosku, że chyba tylko dla lansu :] Chociaż przy takim wietrze opór powietrza wzrasta, więc obcisłe ciuchy...pewnie dodają im te całe pół kilosa prędkości :]

Gdy wyskakuje na ulicę z bulwarów to moi tropiciele gdzieś znikają, widocznie zjeżdżają z powrotem na ścieżkę w miejscu o którym zapomniałem. Wiaterek dalej delikatnie mnie pcha a ja nieśpiesznie jadę 30km/h i oddaję się rozmyślaniom.

W pewnym momencie z daleka rozpoznaje pewien czarno-czerwony polar i szeroko się uśmiecham bo z naprzeciwka nadciąga starszy znajomek, poznany kiedyś na rajdzie do Młoszowej. Przystajemy i sypią się tematy, potem następuje wymiana zapodzianych numerów tel. Mariusz jak się okazuje nie ma z kim jeździć bo nikt już nie chce z nim pomykać, swoich znajomych już zajechał:) Obiecuje mu wspólne wypady. Robi się późno, więc rezygnuje z odwiedzenia braciszków i nawracam.

Na placówkę dojeżdżam mając 30km na liczniku, czyli od mostu grunwaldzkiego zrobiłem ok 10km w stronę Tyńca a potem powrót. W drodze powrotnej mocniej naciskam już na pedały i zmagam się z wiatrem walcząc o utrzymanie tempa 25km/h.

W robie nudy na pudy, przez 9h realizuje 10 zamówień..gdy normą są dwa wyjazdy na godzinę. Więcej dzisiaj się nagadałem ze spotkanymi znajomymi niż narozwoziłem placków.

Najpierw napotykam się na kumpla z koła PTTKu(Jonka, który objechał rowerem Rumunię) gdy mknie karmelicką na swoim XC. Ponoć nawet dzwonił do mnie na kom z info,że wybiera się na przejażdżkę. Odeskortowuje mnie pod placówkę, pod którą prowadzimy dłuższą rozmowę. Jego XC ma z przodu tarcze, z tyłu V-ke i może właśnie też skorzystam z tego rozwiązania. Rozmowa kończy się obietnicą wspólnego wyjścia na browar.

Chwilę potem spotykam dawną kumpelę ze studiów:) Standardowa gatka co u kogo się dzieje, il kto ma dzieci i ile żon/mężów. Rytualna wymiana nr tel również następuje.

Chwilę potem napotykam na swej drodze świetną kumpelą - Martuchnę B. wraz z jej drugą, równie sympatyczną, jak się okazuje, połowką, której wcześniej nei poznałej. Jej Boy porusza się na cruiserze - pierwszy raz spotykam kogoś posiadającego taką własną maszynę. Dosiadam go i robię rundkę próbną:) Wygodnie bardzo - jak na choperze. Ale zakręcanie jest dość miejscochłonne bo kierownica - jaskółka zajmuje pół szerokości jezdni. Umawiam się z nimi na piwko na jutro(w zasadzie na dzisiaj) wieczór do klubu w którym znajoma jest dj'ką. Fajnie widzieć Martę szczęśliwą i w dobrych rękach. Dosłownie.

Tego samego dnia spotykam kolejną(czwartą już tego dnia) rowerową osobę - Jolę, jedyną dziewczyną spośród tych, które znam, która na górskich oponach na MTB utrzymuje na szosie prędkość 25-30km/h a jeździe na rowerze prawie tylko po mieście. W górach natomiast śmiga jak sarna:) Urodzony damski harpagan. Do tego należy nadmienić, że jest całkiem ładna i skromna.

Wszystkich napotkanych dzisiaj zaprosiłem korzystając z okazji na wycieczkę za tydzień, w nd, do Tyńca, stricte rekreacyjną, z chilloutowym tempem(może cruiser nawet pojedzie), przeznaczoną dla każdego. Wycieczka odbędzie się jedynie przy sprzyjającej pogodzie i będzie pierwszą z cyklu co tygodniowych, którą chcę organizować dla swoich znajomków w ramach szerzenia zainteresowania jazdy rowerem i propagowania turystyki rowerowej. Docelowo chcę zachęcić do jazdy nawet tych, którzy wcześniej gnili przed TV. Planuje też w maju/czerwcu połączyć przejażdzkę z jakimś ogniskiem - może pod zamkiem w Rabsztynie(40km od Kraka). A może na zakrzówku po powrocie z Kryspinowa/Tyńca/Ojcowa..:)

Gdyby ktoś z Kraka chciał się przyłączyć do grupowej wycieczki(nie kolarskiego trekkingu) to zapraszam w nd, 20-ego o 11(żeby się miejskie lenie wyspały) na most grunwaldzki. Jedziemy do Tyńca, na miejscu piknikujemy(ciasteczka itd) i wracamy.

A wieczorem może piwko w pubie:)

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa obser

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]