Romans z Limonką za plecami Mokrej Włoszki.
Środa, 9 lutego 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dziś cały dzień spędziłem z moją drugą kochanką, mniej wymagającą Limonką, która jest skłonna ze mną poszaleć nawet w środku miasta. Zawsze jest chętna do zabawy i jest mniej wybredna od limonki, która preferuje igraszki na łonie natury, poza miastem.
W pracy ruch nawet duży, pogoda świetna, w powietrzu czuć wiosnę i ąż chce się jeździć.
Po pracy zaglądam do magnetica w celu poznania jakiejś miłej niewiasty z krwi i kości a nie stali, alu i karbonu, jednak impra dobiega końca, salsoteka już się zakończyła i decyduje się na powrót do domu bo..za 5h muszę wstać i wnieść na 1 piętro dostawę cementu, potrzebnego do remontu. Raptem 90 worków^^ Skoro co poniektórzy w BS wpisują basen, łyżwy i inne wymysły to może ja też wpiszę wnoszenie worków na 1p jako 1km za każdy kurs ^^ Taki joke:P
Dzisiejszy dzień obfitował w wiele ciekawych spraw, między innymi zakupiłem po znajomości 18 sztuk energetycznych shotów amerykańskich(nie jakiś tam tiger tylko coś co daje kopa jak paliwo rakietowe) za jedyne 20zł podczas gdy jeden kosztuje 7zł...^^ Shoty odkładam na wyprawę bo są małe i mocne:) W sam raz na poranne przebudzenie:P
Potem zgadałem się z kumplem odnośnie promocji w jednym sklepi turystycznym, drugą rzecz sprzedają za złocisza, czyli tak jakby przy zakupie dwóch rzeczy płaciło się połowę - on chce kurtkę, ja jakiś ultralightowy namiot na samotne wyprawy. Może uda nam się obum znaleźć to co potrzebujemy i dobijemy targu.
Potem poznałem przemiłą parę na recepcji jednego z krakowskich hosteli, bardzo fajni, otwarci ludzie, zaprosili mnie na wystawę zdjęć w Katowicach...i chodzi mi po głowie szalony pomysł pojechania tam rowerem, na wystawę o architekturze, czyli o czymś na czym się nie znam, w obcym mieście, z ludźmi, których nie znam...oj, lubię takie akcje ^^ Wszakże raz się żyje:D
W drodze powrotnej do domu mając wiatr w plecy podnoszę średnią z dzisiejszej jazdy po mieście o 1km/h :) Ogólnie limonka spisuje się świetnie, cienkie gumki bardzo dobrze trzymają w zakrętach, to chyba zasługa też geometrii, dzisiaj kilka razy wszedłem ostro w zakręt mając ponad 30km/h na budziku..i limona zachowała się very stable. Ponadto jak narazie bardzo dobrze znosi moje różne wygłupy w postaci skoków z chodników itd. Przednia, dziadowa obręcz mistral stratos i tylny powojenny pancerniak weinmann narazie się nie scentrowały. I chwała im za to.
PS Trzeba znaleźć sobie Kobitę, bo moja miłość do rowerów staje się niebezpieczna:D Moja Mother już mi powiedziała,że zaczyna się godzić z tym,że pewnego dnia przyprowadzę do domu małe rowerki...^^
W pracy ruch nawet duży, pogoda świetna, w powietrzu czuć wiosnę i ąż chce się jeździć.
Po pracy zaglądam do magnetica w celu poznania jakiejś miłej niewiasty z krwi i kości a nie stali, alu i karbonu, jednak impra dobiega końca, salsoteka już się zakończyła i decyduje się na powrót do domu bo..za 5h muszę wstać i wnieść na 1 piętro dostawę cementu, potrzebnego do remontu. Raptem 90 worków^^ Skoro co poniektórzy w BS wpisują basen, łyżwy i inne wymysły to może ja też wpiszę wnoszenie worków na 1p jako 1km za każdy kurs ^^ Taki joke:P
Dzisiejszy dzień obfitował w wiele ciekawych spraw, między innymi zakupiłem po znajomości 18 sztuk energetycznych shotów amerykańskich(nie jakiś tam tiger tylko coś co daje kopa jak paliwo rakietowe) za jedyne 20zł podczas gdy jeden kosztuje 7zł...^^ Shoty odkładam na wyprawę bo są małe i mocne:) W sam raz na poranne przebudzenie:P
Potem zgadałem się z kumplem odnośnie promocji w jednym sklepi turystycznym, drugą rzecz sprzedają za złocisza, czyli tak jakby przy zakupie dwóch rzeczy płaciło się połowę - on chce kurtkę, ja jakiś ultralightowy namiot na samotne wyprawy. Może uda nam się obum znaleźć to co potrzebujemy i dobijemy targu.
Potem poznałem przemiłą parę na recepcji jednego z krakowskich hosteli, bardzo fajni, otwarci ludzie, zaprosili mnie na wystawę zdjęć w Katowicach...i chodzi mi po głowie szalony pomysł pojechania tam rowerem, na wystawę o architekturze, czyli o czymś na czym się nie znam, w obcym mieście, z ludźmi, których nie znam...oj, lubię takie akcje ^^ Wszakże raz się żyje:D
W drodze powrotnej do domu mając wiatr w plecy podnoszę średnią z dzisiejszej jazdy po mieście o 1km/h :) Ogólnie limonka spisuje się świetnie, cienkie gumki bardzo dobrze trzymają w zakrętach, to chyba zasługa też geometrii, dzisiaj kilka razy wszedłem ostro w zakręt mając ponad 30km/h na budziku..i limona zachowała się very stable. Ponadto jak narazie bardzo dobrze znosi moje różne wygłupy w postaci skoków z chodników itd. Przednia, dziadowa obręcz mistral stratos i tylny powojenny pancerniak weinmann narazie się nie scentrowały. I chwała im za to.
PS Trzeba znaleźć sobie Kobitę, bo moja miłość do rowerów staje się niebezpieczna:D Moja Mother już mi powiedziała,że zaczyna się godzić z tym,że pewnego dnia przyprowadzę do domu małe rowerki...^^