Rowerowa sobota zakończona pijaństwem.
Sobota, 22 stycznia 2011
· Komentarze(1)
Kategoria Miasto
Jest godzina 7.30 gdy dodaje ten wpis, nie liczcie więc na jakąs elokwencję czy dopwcip. Szczerze mówiąc to dosłowmnie padam twarzą na klawę, ale już nie cofnę się przed dokończeniem zamierzonego eksperymentu, czyli zarwaniem jednej nocy.
Powiedzmy,że to taki test sprawdzający czy nadal jestem młody na tyle, że stać mnie na takie głupie akcje:)
Wczoraj, w robocie, pod koniec zmiany, spotkałem najpierw jedną ekipą znajomych imprezowiczów a potem drugą, ustawiłem się z obiema w skutek czego w nocy odwiedziłem kilka lokali i skosztowałem multum trunków oraz poznałem nieco fajnych ludzików. Potem stwierdziłem,że nie ma sensu spać kilka godzin i lepiej z biegu przetrwać cały dzion posiłkując się kawą i energizerami. Gdy wszyscy się już zmyli około czwartej nad ranem zacząłem poszukiwania after party i trafiłem do rdzy gdzie mnie skasowano za wejście na 10zł, za piwo 10zł i 10 zł za red bulla. W sumie nie żałowałbym wydanej kasy...gdybym tylko nie był prawie jedynym klientem. Po prostu masakra. I do tego "dżampa" skończyła się o 6.30...a miała trwać do 9. I zostałem na lodzie...Wszystko pozamykane i nie ma gdzie iść. W końcu polazłem do jednego hostelu i przegadałem godzinę po angielsku z włoska recepcjonistką, która jednak pomimo bardzo życzliwego nastawienia musiała mnie prosić o opuszczenie hostelu bo ma zakaz przyjmowania ludzi itd a jej szefowstwo mogło się rano zjawić. Oczywiście okazała się zajęta...
No i ostatecznie trafiłem do cafe internetowej - przynajmniej dodam kilosy i nie będę zalegał z wpisem. A dziś..ciekawe jak pójdzie mi jazda. Mam dziwne przeczucie,że będzie z tym dość nieciekawie bo jedyne o czym marzę to sen...Dramat! Oby słońce mnie przebudziło..zaraz się przejdę nad Wisłę chyba, co prawda mam znajomych mieszkających przy rynku i mógłbym przekimać 3h...ale jak się bawić to na całego. Na starość będę wspominał głupie akcje. I stąd też ten wpis, choć nic nie wspomina o samej jeździe...to ma dla mnie wartość wspomnieniową i dlatego go tu umieszczam. Bo po to jedynie prowadzę blog - dla wspomnień w przyszłości. Amen. Jest źle. Idę...na spacer..
Powiedzmy,że to taki test sprawdzający czy nadal jestem młody na tyle, że stać mnie na takie głupie akcje:)
Wczoraj, w robocie, pod koniec zmiany, spotkałem najpierw jedną ekipą znajomych imprezowiczów a potem drugą, ustawiłem się z obiema w skutek czego w nocy odwiedziłem kilka lokali i skosztowałem multum trunków oraz poznałem nieco fajnych ludzików. Potem stwierdziłem,że nie ma sensu spać kilka godzin i lepiej z biegu przetrwać cały dzion posiłkując się kawą i energizerami. Gdy wszyscy się już zmyli około czwartej nad ranem zacząłem poszukiwania after party i trafiłem do rdzy gdzie mnie skasowano za wejście na 10zł, za piwo 10zł i 10 zł za red bulla. W sumie nie żałowałbym wydanej kasy...gdybym tylko nie był prawie jedynym klientem. Po prostu masakra. I do tego "dżampa" skończyła się o 6.30...a miała trwać do 9. I zostałem na lodzie...Wszystko pozamykane i nie ma gdzie iść. W końcu polazłem do jednego hostelu i przegadałem godzinę po angielsku z włoska recepcjonistką, która jednak pomimo bardzo życzliwego nastawienia musiała mnie prosić o opuszczenie hostelu bo ma zakaz przyjmowania ludzi itd a jej szefowstwo mogło się rano zjawić. Oczywiście okazała się zajęta...
No i ostatecznie trafiłem do cafe internetowej - przynajmniej dodam kilosy i nie będę zalegał z wpisem. A dziś..ciekawe jak pójdzie mi jazda. Mam dziwne przeczucie,że będzie z tym dość nieciekawie bo jedyne o czym marzę to sen...Dramat! Oby słońce mnie przebudziło..zaraz się przejdę nad Wisłę chyba, co prawda mam znajomych mieszkających przy rynku i mógłbym przekimać 3h...ale jak się bawić to na całego. Na starość będę wspominał głupie akcje. I stąd też ten wpis, choć nic nie wspomina o samej jeździe...to ma dla mnie wartość wspomnieniową i dlatego go tu umieszczam. Bo po to jedynie prowadzę blog - dla wspomnień w przyszłości. Amen. Jest źle. Idę...na spacer..