Emerycka jazda kontuzjowanej kaleki

Czwartek, 16 grudnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Dzisiaj do pracy jadę stosunkowo spokojnie, żeby nie przeciążać kolana. Niestety daje mi ono we znaki podczas ruszania oraz przy silniejszym naciskaniu na pedały, szybka i agresywna jazda jest wiec wykluczona. Odpada też jazda na stojąco, wtedy kolano odzywa się najmocniej. Tak więc jeżdżę sobie spokojnie niczym dziewczyna wracającą z targu i wioząca jabłka w koszyku nad przednim kołem.
W sumie przez większość dnia jest w miarę ok i dopiero o 21 kolano nagle zaczyna mocno nawalać, boli jak diabli podczas pedałowania. Wciągam dwie pixy przeciwbólowe, smaruje kolano naproxenem, zaciskam zęby i wyjeżdżam jeszcze dwa razy z placówki z wyjazdami.
Do domu wracam żółwim tempem, droga wydaje się wydłużać przede mną i zaczynam się zastanawiać czy kiedykolwiek dojadę do swojego mieszkania i poczuje ciepło grzejnika i herbaty. Licznik wskazuje 15km/h...ale dzięki temu kolano daje radę. Nieco przemarzam bo pedałuje ledwo co. Gdy wracam do domu sprawdzam temperaturę powietrza na zewnątrz: -12 stopni.
Home, sweet home:) Wpis dodany, teraz idę się dokuśtykać do lodówki po śledzie i piwo:D
PS Odkryłem pewne zniszczenia w rowerze po tym feralnym upadku: przesunięta w lewo kiera i przecięta cała owijka na prawym byczym rogu:/ Ustawienie kiery się poprawi, z owijką gorzej.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa atrza

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]