Limonkowy singiel w natarciu!
Czwartek, 9 grudnia 2010
· Komentarze(1)
Kategoria Miasto
Dzisiaj mój singiel odbył swoją pierwszą prawdziwą jazdę. Wcześniej zdarzyło mu się jedynie dwukrotnie chwilę pozwiedzać okolice mojego osiedla w celu sprawdzenia poprawności działania wszystkich części. Dopiero dzisiaj przeszedł prawdziwy test w boju! I muszę przyznać, że spisał się świetnie...pomimo pewnych mankamentów, które się pojawiły.
Po pierwsze w drodze do pracy przedni hamulec(szosowy starego typu) zaczął mi nierówno odbijać i jednym klockiem ocierał o rawkę. W dwóch serwisach nie umieli tego naprawić od ręki, potem w pracy się z tym uporałem, ale problem powrócił, ale przynajmniej już wiem jak go ustawić. Większość dnia jeździłem z ocerającym klockiem, ale przy mokrej, ośnieżonej obręcze..to znikomy opór toczenia.
Drugim psikusem jaki mi spłatała moja limonka to zablokowanie się jednego z pedałów, coś się chyba dostało do środka, bo wątpie, żeby nagle łożyska się posypały. Nie spodziewałem się tego po tych pedałach bo dostałem je w komplecie ze starą korbą szosową sixstara(52z), która nie nosiła śladów zużycia...wyglądało to na komplet. W każdym razie pedał podmieniłem i limoneczka hula dalej:D
Przełożenie mam 2,6 ( stosunek ilości zębów z przodu do il. zębów z tyłu) i muszę przyznać, ze był to strzał w dziesiątkę - między ludźmi przy 10km/h jedzie się ok a na prostej 30-eczką leci się w sam raz. Powyżej 30, bliżej 35km/h zaczynam już nieco młynkować. Czyli uzyskałem potrzebne mi do pracy optimum. Rusza się też w miarę przyzwoicie, bez stawania na pedałach.
Oczywiście nie obyło się bez zlośliwych komentarzy ze strony współpracowników z dominium odnośnie fioletowo-zielonej kolorystyki mojego singla, padły hasła typu: " Czy zielony był w promocji?" oraz " że to bardzo męskie kolory" ;) Mi się tam podoba, rower miał być oldschoolowy i charakterystyczny i taki też jest:) Z pewnością w Kraku drugiego w takich kolorach nie ma:P
Co do samej jazdy to śmigało się dzisiaj przyjemniaście, temperaturka koło zera, a więc oddychało się dobrze, zimne powietrze nie dmuchało w twarz i nie było lodowisk. W sam raz na szybsze pośmiganie, czego efektem jest calkiem ładny dystans:) Ubrany byłem tylko w krotką koszulkę, bawełnianą bluzę średniej grubości i jesienną kurtkę z podszyciem polarowym. Zestaw sprawdził się wyśmienicie, nie zapociłem się jak nieraz się zdarzało przy niższych temp. i grubszej odzieży. Wieczorem pojawiła się zamieć - brakło mi dzisiaj moich okularów, ale kaptur i mrużenie oczu załatwiły sprawę.
Ruch był dzisiaj duży a wieczorem nawet bardzo duży. Oby tak było częsciej bo i kilosów i kapuchy będzie więcej:)
W końcu udało się zrobić zimowe 80km :D A już się bałem, że ciągle na koniec dnia będę widział na liczniku 50-60km..
Po pierwsze w drodze do pracy przedni hamulec(szosowy starego typu) zaczął mi nierówno odbijać i jednym klockiem ocierał o rawkę. W dwóch serwisach nie umieli tego naprawić od ręki, potem w pracy się z tym uporałem, ale problem powrócił, ale przynajmniej już wiem jak go ustawić. Większość dnia jeździłem z ocerającym klockiem, ale przy mokrej, ośnieżonej obręcze..to znikomy opór toczenia.
Drugim psikusem jaki mi spłatała moja limonka to zablokowanie się jednego z pedałów, coś się chyba dostało do środka, bo wątpie, żeby nagle łożyska się posypały. Nie spodziewałem się tego po tych pedałach bo dostałem je w komplecie ze starą korbą szosową sixstara(52z), która nie nosiła śladów zużycia...wyglądało to na komplet. W każdym razie pedał podmieniłem i limoneczka hula dalej:D
Przełożenie mam 2,6 ( stosunek ilości zębów z przodu do il. zębów z tyłu) i muszę przyznać, ze był to strzał w dziesiątkę - między ludźmi przy 10km/h jedzie się ok a na prostej 30-eczką leci się w sam raz. Powyżej 30, bliżej 35km/h zaczynam już nieco młynkować. Czyli uzyskałem potrzebne mi do pracy optimum. Rusza się też w miarę przyzwoicie, bez stawania na pedałach.
Oczywiście nie obyło się bez zlośliwych komentarzy ze strony współpracowników z dominium odnośnie fioletowo-zielonej kolorystyki mojego singla, padły hasła typu: " Czy zielony był w promocji?" oraz " że to bardzo męskie kolory" ;) Mi się tam podoba, rower miał być oldschoolowy i charakterystyczny i taki też jest:) Z pewnością w Kraku drugiego w takich kolorach nie ma:P
Co do samej jazdy to śmigało się dzisiaj przyjemniaście, temperaturka koło zera, a więc oddychało się dobrze, zimne powietrze nie dmuchało w twarz i nie było lodowisk. W sam raz na szybsze pośmiganie, czego efektem jest calkiem ładny dystans:) Ubrany byłem tylko w krotką koszulkę, bawełnianą bluzę średniej grubości i jesienną kurtkę z podszyciem polarowym. Zestaw sprawdził się wyśmienicie, nie zapociłem się jak nieraz się zdarzało przy niższych temp. i grubszej odzieży. Wieczorem pojawiła się zamieć - brakło mi dzisiaj moich okularów, ale kaptur i mrużenie oczu załatwiły sprawę.
Ruch był dzisiaj duży a wieczorem nawet bardzo duży. Oby tak było częsciej bo i kilosów i kapuchy będzie więcej:)
W końcu udało się zrobić zimowe 80km :D A już się bałem, że ciągle na koniec dnia będę widział na liczniku 50-60km..