Pierwszy dzień wyprawy :)
Wtorek, 3 sierpnia 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Wyprawy
Przygody związane z wyprawą zaczęły się jeszcze przed samym jej początkiem bo dzień wcześniej przycinałem włosy na krótko maszynką i przesuneła mi się nakładka w skutek czego drastycznie przykróciłem sporą część włosów na łbie i musiałem już wyrównać resztę włosów do tego poziomu. Czyli zgoliłem się prawie na łyso. Ale to dopiero początek przygód i niespodzianek.
Następnego dnia(3 sierpnia) przejechałem rano 8km rowerem i o 7.05 wskoczyłem do pociągu do Świnoujścia, o 10.33 dosiadła się w Lublińcu Dominika. Od samego Krakowa jechała też bardzo sympatyczna para starszych rowerzystów z którymi dużo rozmawialiśmy przez 12h pociągowej męki. W trakcie jazdy zorientowałem się, że pałąki od namiotu zostały w domu bo nie były po ost wyprawie spakowane do pokrowca razem z namiotem..Zostaliśmy na lodzie.
W Świnoujściu nie mogliśmy znaleźć zakwaterowania pomimo tego, że ceny od osoby startowały od 50zl - Szok! Rozważaliśmy powoli nocleg na dziko bez namiotu pomimo zapowiadającego się deszczu..gdy wpadli na nas nasi znajomi z pociągu. Po wspólnym rozważeniu różnych opcji zgodzili się nas przyjąć do przedsionka swojego namiotu w ktorym normalnie trzymają rowery. Wszystkie 4 bajki spieliśmy na zewnątrz. Recepcjonistkę campingu udało mi się zbajerzyć i w efekcie nocleg mieliśmy darmowy, czyli zaoszczędziliśmy 18zł od głowy.
Tego samego wieczoru moja bliska przyjaciółka odebrala od mojej mamy pałąki i nadała przesyłką konduktorską do Świnoujścia...i następnego dnia rano je odebraliśmy..
Następnego dnia(3 sierpnia) przejechałem rano 8km rowerem i o 7.05 wskoczyłem do pociągu do Świnoujścia, o 10.33 dosiadła się w Lublińcu Dominika. Od samego Krakowa jechała też bardzo sympatyczna para starszych rowerzystów z którymi dużo rozmawialiśmy przez 12h pociągowej męki. W trakcie jazdy zorientowałem się, że pałąki od namiotu zostały w domu bo nie były po ost wyprawie spakowane do pokrowca razem z namiotem..Zostaliśmy na lodzie.
W Świnoujściu nie mogliśmy znaleźć zakwaterowania pomimo tego, że ceny od osoby startowały od 50zl - Szok! Rozważaliśmy powoli nocleg na dziko bez namiotu pomimo zapowiadającego się deszczu..gdy wpadli na nas nasi znajomi z pociągu. Po wspólnym rozważeniu różnych opcji zgodzili się nas przyjąć do przedsionka swojego namiotu w ktorym normalnie trzymają rowery. Wszystkie 4 bajki spieliśmy na zewnątrz. Recepcjonistkę campingu udało mi się zbajerzyć i w efekcie nocleg mieliśmy darmowy, czyli zaoszczędziliśmy 18zł od głowy.
Tego samego wieczoru moja bliska przyjaciółka odebrala od mojej mamy pałąki i nadała przesyłką konduktorską do Świnoujścia...i następnego dnia rano je odebraliśmy..