Na imprezkę rowerem
Wtorek, 29 czerwca 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Miasto
Jak zawsze i wszędzie tak i tym razem udając się na imprezę jakoś środek transportu wybrałem nieodłączny mi rower. Grill miał się odbyć na polach za ulicą Słomczyńskiego(okolice Kuźnicy Kołłątajowskiej - przecznicy od Al. 29 listopada) Na miejsce dotarłem ekspresowo nie schodząc poniżej 30km/h. Miałem tam posiedzieć tylko kilka h bo nad ranem miałem zaplanowaną wizytę u lekarza. Ale oczywiście..alkohol, gatka szmatka..i okazało się,że jedziemy na domówkę, miałem odpuścić już tę część imprezy..ale się złamałem i pojechałem, po drodze próbowałem się ścigać ze znajomymi jadącymi autem i gdyby nie to, że trafili na zieloną falę to nawet bym ich dogonił bo uczepiłem sie Tira jadącego alejami 50km/h. Z domówki...przenieśliśmy się jeszcze do społem..i tak oto o 6 rano zakończył się początkowo niewinny grill. W przychodni byłem o 6.30 i do 9.30 drzemałem w poczekalni...:] A dopiero co kilka dni temu stwierdziłem,że się starzeje i poważnieje...esz. Z przychodni wróciłem tramwajem z rowerem bo ledwo na nogach stałem.