Ze starych wierchów do Krakowa
Rano siedzę długo w kuchni i rozmawiam, potem po pożegnaniu ruszam w trasę. Sprowadzam rower w 15 minut i startuję.
Z końca obidowej do głównej lecę z prędkością 35km/h. Rower sam sunie z góry. Doceniam cienkie opony i piasty deore:) Potem podjaździk pod stację benzynową przy Rdzawce, utrzymuje 11km/h. Przez Rdzawkę przelatuje błyskawicznie lądując w Rabce, z Rabki do Mszany też jadę w miarę szybko. Za Mszaną az do Kasiny jest lekko w górę. W sumie dobrze bo sie rozgrzewam nieco. Pomimo,że na kolarskiej bluzie z windstopperem mam kurtkę z membraną to jednak na zjazdach mnie poprzewiewało nieco - niska temp robi swoje. W Kasinie, w miejscu gdzie skręca się na Dobczyce robię postój i pochłaniam cheesburgera z frytkami. ( nie ma jak sportowiec - w nocy chlanie, w dzień fast-food:P )Następnie mały robię podjaździk. Pagórki zdobywam spokojnie, bez bólu, nogi po wcześniejszym dniu wydają się być zaprawione. Po Podjeździe lecę ciągle delikatnie w dół aż do Dobczyc. Przyjemny odcinek, fajny asfalt. Za Dobczycami delikatnie pod górę aż do Pawlikowic z których na wysokości Chorągwicy jest zjazd do wieliczki. Za wieliczką, przez Czarnochowice też w dół. Potem już znane tereny Rybitw i huty...i jestem w domu! Za mną prawie 200km z sakwami po górach w ten weekend:) W domu pyszny rosół i kurczak. Ogólnie weekend bardzo udany;)