Na stare wierchy z Krakowa

Sobota, 27 marca 2010 · Komentarze(2)
Wycieczkę rozpoczynam o godzinie 10, dość późno, bo musiałem odespać po całym tygodniu, ponadto pakowanie sakw znacznie się przeciąga. Dzień wcześniej montuje nową torbę na kierownicę topeaka - używkę z allegro. Torba sprawdza się genialnie, nie ma porównania w stosunku do używanych przeze mnie wcześniej.
Z huty kieruje się mostem w stronę rybitw, natężenie ruchu jest małe. Dalej, przelatuje przez Czarnochowice wylatuje w Wieliczce. Tempo utrzymuje powyżej 25km/h. Zaraz za Wieliczką wita mnie pierwszy podjazd. Mięśnie się buntuję bo to pierwszy podjazd w sezonie i swoją niechęć do wysiłku wyrażają w bólu. Nie przejmuje się tym, zmniejszam przełożenie i cisnę dalej. Po kilku podjazdach mięśnie się rozgrzewają i pracują znacznie lepiej.W Dobczycach zaopatrzam się w biedronce w batoniki. Za Dobczycami dopada mnie wiatr czołowy, który towarzyszy mi aż do końca. Niedość,że pod górę to pod wiatr. Od Dobczyc a dokładnie od Czasława aż do Kasinki Wielkiej jadę ciągle pod górę. Jedyna zmienna to stromość nachyłu:) Trzeba przyznać,że cała trasa 964 na tym odcinku jest równiutka, w wielu miejscach nawierzchnia zostałą wymieniona. nawet pod górę sunie się dość dobrze. Gdyby tylko nie ten wiatr...wrr. Zdarza się mi kilka razy przekląć na niego.
Z Kasinki do Mszany Dolnej mam zjazd. Chwila na oddech. Za Mszaną wpadam na główną 28 i lecę nią do Rabki, w Rabce odbijam w lewo i przebijam się wioskami na skróty. Jadę przez miejscowość Rdzawkę, gdzie napotykam solidny podjazd o dł 1.5km Wycieńczony po wcześniejszych podjazdach w połowie poddaje się i prowadzę rower. Wolę zostawić siły na powrót i na końcowy podjazd pod Obidową. Z Rzdzawki wylatuje znów na główną zaraz przy stacji benzynowej, na której, przypominam sobie,że miałem przerwę gdy dwa lata temu wracałem z Chorwacji. Za stacją mam szybki zjazd główną i odbijam w lewo na Obidową. Przede mną ostatnie 4km jazdy, okazuje się,że podjazd jest leciusieńki a obawiałem się karkołomnego podjazdu. Na końcu drogi w Obidowej, zaczynam wyprowadzać rower z bagażem zielonym szlakiem na stare wierchy. Wypychanie roweru twa 25minut. Padam z nóg.
Wieczorem odbywają się gry organizowane przez moje koło PTTKu, śpiewogranie i oczywiście chlanie. Wygrywam konkurs w piciu jabola na czas. Skutki czuje następnego dnia:) Ogólnie świetna impreza. Poznaje sympatyczną koleżankę.

Komentarze (2)

do niepołomic to jest jakieś 20km od domu wędkarza...w jedną stronę. W środę mam czas dopiero od 14:/ może w sb coś pokręcimy?

MikeBiker 19:31 poniedziałek, 29 marca 2010

A Koleżanka zajęła drugie miejsce, no to gratulacje! A teraz poważnie, w środę planujemy ponad 100 km do Niepołomic, wyjazd o 12.00 zalew NH Dom Wędkarza - jedziemy szosówkami po szosie :) Pozdrawiam

robin 16:48 poniedziałek, 29 marca 2010
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iesci

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]